~~~~
Spadając z klifu krzyczał, aż do zdarcia gardła. Dlaczego go zepchnęła, jak mogła? Przygotowując się do śmierci w odmętach rozszalałego morza pomyślał o Nathanie, o jego ciepłej ręce na jego...zaraz, CO?! Wbrew pozorom nie wpadł do zbiornika pełnego wody, ale...co tu robi ta cukinia? Matko, trzęsienie ziemi! Boże, wybacz, odeślij mnie z tego piekła piekła piekła ...
Co do...?!- zakrzyknął gdy zobaczył nad sobą wielkie oczy, pełne pogardy i...-dobrze cię widzieć Nela.
-Śniadanie, ciamajdo. Z brzękiem postawiła przede mną tackę z jedzeniem i wyszła przez uchylone drzwi. Szybko wypiłem gorzką kawę dobrze kontraktującą z słodkim omletem. Pod talerzykiem znalazłem kartkę, zapewne od właściciela, z następującą treścią:
Po śniadaniu przyjdź proszę do pokoju numer 38.
Aha, Nathan chyba nie należał do rozmownych gości. Gdzie się podziała moja kołdra? Moment...spałem nago. Kur*a. Współczuje Neli w tej okoliczności. Po włożeniu na siebie czarnych, porwanych spodni i szarego podkoszulka wybrałem się w umówione miejsce. Pokój numer 38 przypominał mi mój pokój z wyjątkiem koloru ścian które tutaj były śnieżno-białe. No i jeszcze nie było mebli. Nathan stał przy oknie ubrany w zakurzoną marynarkę i podobne spodnie. Odwrócił się do mnie ze znajomym, zimnym wyrazem twarzy. No dobra, całkiem ładnej twarzy.
-A więc, nie żywisz do mnie respektu, co? Zaczął rozmowę. Nieco zaskoczony przytaknąłem. Do tchórzy w końcu nie należę.
-Nareszcie zaczyna robić się zabawnie. Odpowiedział, uśmiechając się nieznacznie oraz podchodząc do mnie. Już wiem dlaczego koleś się tak mało uśmiecha. Śmiało mógł startować do American horror story. Więc jak mówiłem, podszedł do mnie, uklęknął i złapał za prawą nogę. Co pan wyprawia? Tylko to zdołało mi przejść przez myśl zanim podniósł mnie jedną ręką. Skąd tak mało muskularne ciało na w sobie tyle siły?! Drugą ręką dosłownie zerwał ze mnie spodnie i polizał po wewnętrznej stronie uda. Sparaliżowało mnie. Polizał również materiał moich bokserek. Jęk rozkoszy i upokorzenia wyrwał się z moich dotychczas zamkniętych ust. Słysząc to, uśmiechnął się jeszcze szerzej, zwycięsko. Jaką kruchą istotą jest człowiek, nawet się nie wyrywałem gdy ten ściągnął ze mnie ostatnią, dolną warstwę. Chwycił mnie za drugą nogę ustawiając do pionu. Nogi miałem jak z waty, więc ciężko upadłem na zimną podłogę. W tedy on pochylił się do mnie i wyszeptał z uśmiechem: Jesteś taki tani.
I wyszedł, zostawiając mnie rozdygotanego ze sporą erekcją. Jeśli to była kara, udało mu się.
Super ! Już nie mogę się doczekać kolejnych części :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam was, dziękuje! :]
Usuń